Oba kotki z miotu C mają już swój stały dom i zakochanych w nich właścicieli:)
MIOT C - ur. 8 marca 2015 - TYDZIEŃ CZTERNASTY:
Nieubłaganie zbliża się moment rozstania. Ale przed nim oba żywiołaki zdążyły: opanować przeskakiwanie przez bramkę, w związku z czym zapewniły sobie swobodną eksplorację całego domu; zapoznać się z bliska z psem (choć zaglądanie psu do pyska w czasie jedzenia nie bardzo się psu podobało...); wypróbować nowe legowiska, jakimi okazały się łóżka domowników (tak, cieszą się obecnie powodzeniem:); spacerować po balkonowych "rabatkach", gdzie poza obgryzaniem kociej trawki można było ogłowić wszystkie goździki i znacznie skrócić pędy wszelkich innych roślin; nieustannie znajdować się w miejscu, gdzie ktoś chce właśnie postawić nogę i zdobyć mistrzostwo w "psuciu atmosfery" podczas śniadania czy innych rodzinnych posiłków (tak, tak, chodzi o korzystanie z kuwety Właśnie w tym momencie)!. Chyba przyznacie, że to całkiem sporo osiągnięć?!
CZANDRA - zarezerwowana:
CHOJRAK (CHARLIE)- zarezerwowany:
MIOT C - ur. 8 marca 2015 - TYDZIEŃ TRZYNASTY:
Kociaki rozwijają się bezproblemowo. Osiągnęły imponującą wagę, oba przekroczyły półtora kilo. Pilnie pracują nad zwinnością i chyżością. Postępy można podejrzeć tu:
MIOT C - ur. 8 marca 2015 - TYDZIEŃ DZIESIĄTY:
CHOJRAK (CHARLIE)- zarezerwowany:
CZANDRA - zarezerwowana:
MIOT C - ur. 8 marca 2015 - TYDZIEŃ DZIEWIĄTY:
Dlaczego mam pogryzione palce? Bo te małe krokodyle mają okropnie ostre ząbeczki! Za radą naszej Pani Weterynarz postanowiłam wprowadzić suplementację w postaci małych, zgrabnych i pysznych (podobno) tableteczek. Kocięta z poprzedniego miotu tak polubiły te tabletki, że same wchodziły na wagę, gdzie czekała na każdego jego porcja. Tym razem jest... nieco inaczej. A w każdym razie zaczęliśmy tak: Chojrak, zwany też Charliem spróbował tabletki i tak mu zasmakowała , że schrupał ją z zaangażowaniem uniemożliwiającym zauważenie, gdzie kończy się tabletka, a zaczyna mój palec! Skóra przebita jak igłą. Z Czandrą za to było zupełnie inaczej. Owszem, powąchała, a nawet polizała... ale stanowczo odmówiła spożycia tabletki. Kierowana jak najlepszymi intencjami postanowiłam użyć jednak przemocy i umieścić tabletkę tam, gdzie trzeba. Owszem, udało mi się, choć wiła się świdrokrętnie jak jaszmija na zegwniku. No i udowodniła przy okazji, że też ma ostre ząbki. Weszły w skórę jak w masło. Zaczynam się zastanawiać, czy ja nie powinnam zacząć czegoś zażywać...
Poniżej film o tym, jak krokodyle się relaksują...
Poniżej film o tym, jak krokodyle się relaksują...
MIOT C - ur. 8 marca 2015 - TYDZIEŃ ÓSMY:
Nie mogę się jednak powstrzymać, żeby nie dorzucić kilku zdjęć Czandry podczas chrupania. Miałam oczywiście, twarde postanowienie, że wybiorę jedno ujęcie, ale nie dałam rady - uważam, że cała seria zasługuje na publikację:)
Kotki już ostatecznie porzuciły swoją budkę. Sypiają teraz często na fotelach lub na sofie - Chyba są dumne z faktu, że potrafią się już na nie wspinać.
Coraz częściej też trafiają do kuwety, co mnie osobiście bardzo cieszy.
Zaliczyły już swoje pierwsze szczepienie (Chojrak był grzeczny, Czandra - waleczna:) i otrzymały indywidualne mikrochipy. Ach, i Chojrak zmienił imię. Jego przyszła właścicielka wybrała imię Charlie. Może i dobrze, bo z ich dwojga to zdecydowanie Czandra bardziej chojraczyła niż on:)
Coraz częściej też trafiają do kuwety, co mnie osobiście bardzo cieszy.
Zaliczyły już swoje pierwsze szczepienie (Chojrak był grzeczny, Czandra - waleczna:) i otrzymały indywidualne mikrochipy. Ach, i Chojrak zmienił imię. Jego przyszła właścicielka wybrała imię Charlie. Może i dobrze, bo z ich dwojga to zdecydowanie Czandra bardziej chojraczyła niż on:)
CHOJRAK - zarezerwowany:
CZANDRA - zarezerwowana:
MIOT C - ur. 8 marca 2015 - TYDZIEŃ SIÓDMY:
Etap Wielkiej Zabawy rozkręca się.Kiedy tylko nie śpią - dokazują.Śmiało rozszerzają swoje menu i chyba już
do końca zostaną naszym najtłustszym miotem:) Mają też na swoim koncie pierwsze sukcesy kuwetkowe (choć wcale nie jestem pewna, czy nie bardziej są dumne z tego, co pozostawiły w całkiem innym niż kuweta miejscu...) No ale takie to już hodowlane blaski i cienie. Za nami też pierwsza wizyta u Pani Weterynarz. Odrobaczenie przebiegło gładko (choć Czandra, spryciara, wypluła tabletkę za pierwszym razem:). Kotki otrzymały książeczki zdrowia i umówione zostały za tydzień na pierwsze szczepienie.
Poniżej - zabawa w chowanego - wyciąganego:
do końca zostaną naszym najtłustszym miotem:) Mają też na swoim koncie pierwsze sukcesy kuwetkowe (choć wcale nie jestem pewna, czy nie bardziej są dumne z tego, co pozostawiły w całkiem innym niż kuweta miejscu...) No ale takie to już hodowlane blaski i cienie. Za nami też pierwsza wizyta u Pani Weterynarz. Odrobaczenie przebiegło gładko (choć Czandra, spryciara, wypluła tabletkę za pierwszym razem:). Kotki otrzymały książeczki zdrowia i umówione zostały za tydzień na pierwsze szczepienie.
Poniżej - zabawa w chowanego - wyciąganego:
MIOT C - ur. 8 marca 2015 - TYDZIEŃ PIĄTY:
Gremliny zaczynają rozrabiać. Bardzo uważam oczywiście, żeby ich nie karmić po północy i w żadnym wypadku
nie skrapiać wodą…!
Chojrak to wypisz wymaluj filmowy Gizmo. Słodziak do kwadratu. Razem z siostrą na serio zabrali się za intensywne trenowanie kocich zapasów. Brak im jeszcze wyczucia i co jakiś czas rozlega się pisk tego, który został mocniej ugryziony. Czandra jest nie tylko śliczna ale niezwykle rezolutna i odważna . Taki mały koci Braveheart:)
Intensywnie trenują i równie intensywnie śpią. Sen dopada je w różnych miejscach: przed wejściem do gniazda, na dywanie, pod fotelem, na środku podłogi…
Powoli poszerzają swój jadłospis. Chojrak zaczyna już jeść mięsko, a Czandra nawet chrupie suchą karmę! Bardzo śmiesznie piją wodę z miseczki. Nie znają jeszcze sposobu z chłeptaniem – dotykają noskiem wody, a potem oblizują pyszczek.
A jeśli chodzi o mycie... No cóż, mama nie pyta o zdanie!
nie skrapiać wodą…!
Chojrak to wypisz wymaluj filmowy Gizmo. Słodziak do kwadratu. Razem z siostrą na serio zabrali się za intensywne trenowanie kocich zapasów. Brak im jeszcze wyczucia i co jakiś czas rozlega się pisk tego, który został mocniej ugryziony. Czandra jest nie tylko śliczna ale niezwykle rezolutna i odważna . Taki mały koci Braveheart:)
Intensywnie trenują i równie intensywnie śpią. Sen dopada je w różnych miejscach: przed wejściem do gniazda, na dywanie, pod fotelem, na środku podłogi…
Powoli poszerzają swój jadłospis. Chojrak zaczyna już jeść mięsko, a Czandra nawet chrupie suchą karmę! Bardzo śmiesznie piją wodę z miseczki. Nie znają jeszcze sposobu z chłeptaniem – dotykają noskiem wody, a potem oblizują pyszczek.
A jeśli chodzi o mycie... No cóż, mama nie pyta o zdanie!
CHOJRAK - zarezerwowany:
CZANDRA - zarezerwowana:
MIOT C - ur. 8 marca 2015 - TYDZIEŃ CZWARTY:
Czwarty tydzień to już poważny wiek:) Kociaki wypuszczają się na swoje pierwsze wyprawy poza gniazdko. Co sprawia, że trzeba teraz podwójnie uważać, poruszając się po salonie. Oswajają się z odgłosami odkurzacza, a nawet wiertarki. Zaczynają się interesować palcami u nogi. Tymi człowieczymi. Czandra spróbowała już mięska, i wygląda na to, że jej smakowało. Chojrak odważył się... polizać. Nie ma na razie wyrobionego zdania. Anuszka spogląda na swoje dzieci ze środka dywanu i tam zdarza się jej karmić i przewijać. Stosunki z psem nadal są napięte, ale bez poprzedniej porywczości. W każdym razie lepiej, gdy Wania leży gdzieś dalej...
CZANDRA - wolna:
CHOJRAK - wstępnie zarezerwowany:
MIOT C - ur. 8 marca 2015 - TYDZIEŃ TRZECI:
Kotki mają już zupełnie otwarte oczka, powoli prostują im się uszka. Wreszcie przypominają bardziej kotki niż chomiczki. Śliczne są ogromnie obydwa. Czandra, jak na razie, bardzo piskata jest. Jeśli tylko nie czuje przy sobie ani mamy ani brata, od razu włącza alarm. Nie lubi być sama… Oboje bardzo ciekawie zerkają na świat z głębi swojego gniazdka, ale jeszcze nie podejmują prób eksploracyjnych. Nie ma się zresztą co dziwić – jak tu wyruszać na wędrówkę, gdy łapki jeszcze nie chcą słuchać a brzuszek ciąży ku ziemi…
CHOJRAK - wstępnie zarezerwowany:
CZANDRA - wolna:
MIOT C - ur. 8 marca 2015 - TYDZIEŃ DRUGI:
Anuszka jest wzorcową mamą, niezwykle przejmuje się swoja nową rolą. Maluchy są namleczone po uszy
i oporządzone wzorowo. Na każde ich piśnięcie Anuszka błyskawicznie materializuje się w gnieździe, a gdy za mocno hałasują podczas codziennego ważenie to usiłuje je porwać z wagi lub wyrwać mi z rąk. Czasami popada w przesadę. Niedawno zarządziła Dzień Znęcania się Nad Psem. Ni stąd ni zowąd zaczęła łazić za psicą i rzucać się na nią
z pazurami. Nawet gdy ktoś z nas zamknął się z Wanią w pokoju, to warowała pod drzwiami i tylko czekała, żeby znów sprać psa. Biedna Wanilia nie śmie już nawet spojrzeć w jej kierunku, leżąc w najdalszym kącie mieszkania.
I pomyśleć, że jeszcze niedawno, gdy Anuszka miała rujkę, Wania była głównym obiektem jej miłosnych pragnień – przytulanym, obejmowanym łapkami za szyję i delikatnie podgryzanym w uszko…
i oporządzone wzorowo. Na każde ich piśnięcie Anuszka błyskawicznie materializuje się w gnieździe, a gdy za mocno hałasują podczas codziennego ważenie to usiłuje je porwać z wagi lub wyrwać mi z rąk. Czasami popada w przesadę. Niedawno zarządziła Dzień Znęcania się Nad Psem. Ni stąd ni zowąd zaczęła łazić za psicą i rzucać się na nią
z pazurami. Nawet gdy ktoś z nas zamknął się z Wanią w pokoju, to warowała pod drzwiami i tylko czekała, żeby znów sprać psa. Biedna Wanilia nie śmie już nawet spojrzeć w jej kierunku, leżąc w najdalszym kącie mieszkania.
I pomyśleć, że jeszcze niedawno, gdy Anuszka miała rujkę, Wania była głównym obiektem jej miłosnych pragnień – przytulanym, obejmowanym łapkami za szyję i delikatnie podgryzanym w uszko…
Cynamonowa dziewuszka postawiła na patrzenie i... miauczenie. Pierwsza otworzyła oczka, ale też najbardziej hałasuje podczas codziennego ważenia. Trzeba więc to załatwiać wyjątkowo szybko, bo inaczej wpada mama i zabiera dziecko do domu.
Dzikunek uważa, że patrzenie jest przereklamowane i na razie wystarcza mu jedno oko. I pół drugiego. Za to bardzo mocno pracuje nad mięśniami i czasami udaje mu się ustać na łapkach bez podpierania się brzuszkiem! Rozważnie rozgląda się w nowym otoczeniu i nie wzywa mamy nadaremno.
MIOT C - ur. 8 marca 2015 - TYDZIEŃ PIERWSZY:
Kocięta rosną jak na drożdżach, a mama jest niezwykle przejęta swoją rolą. Pierwsza sesja maluchów była bardzo stresująca - Anuszka z całą stanowczością usiłowała zabrać fotografowane kociątko z planu i musieliśmy się bardzo spieszyć, żeby jej się za mocno nie narazić...
Mam nieśmiałą nadzieję, że maluchy odziedziczą choć trochę tatusiowej, niezwykle pięknej i intensywnej barwy. Już teraz widać, że dzikunek ma pięknie wybarwione, podbite pomarańczem boczki. Niecierpliwie będę obserwowała ich rozwój...
Oto kocurek, dziko umaszczony i okazały niczym tygodniowe kocię:
Mam nieśmiałą nadzieję, że maluchy odziedziczą choć trochę tatusiowej, niezwykle pięknej i intensywnej barwy. Już teraz widać, że dzikunek ma pięknie wybarwione, podbite pomarańczem boczki. Niecierpliwie będę obserwowała ich rozwój...
Oto kocurek, dziko umaszczony i okazały niczym tygodniowe kocię:
I prześliczna samiczka, w odcieniu cynamonowym. Równie okazała:
MIOT C przyszedł na świat 8 marca 2015r.
Tym razem po raz pierwszy została mamą Anuszka. Długo trzymała nas w niepewności co do swojej ciąży.
Z natury drobna wydawała się nie zmieniać wyglądu wraz z mijającymi leniwie tygodniami. Dopiero pod koniec ciąży widać było pełniejsze boczki, a i to nie z każdej strony.
Bardzo byłam dumna z porodówki, którą dla niej przygotowałam - przestronnej i przytulnej zarazem, z podnoszonym spadzistym daszkiem... Zarówno Elza jak i Tadzik wielokrotnie testowali, jak się tam śpi i wyglądali na bardzo zadowolonych. Anuszka, owszem, zwiedziła, popatrzyła i... poszła się wykocić na piętrowe łóżko syna.
Nieduże boczki Anuszy skrywały dwa kociątka, ale za to bardzo dorodne: 114 i 100g! Tym razem nie będzie najmniejszych kłopotów z identyfikacją - mamy jednego dzikunka i jednego cynamonka. Dzikunek, chojrak z niego, urodził się pierwszy, chociaż tylnymi łapkami:) Może chciał czmychnąć z powrotem, gdyby mu się nie spodobało?!
Co do płci - nie pozostawił miejsca na domysły - to kocurek. Drugi kotek, cynamonowy, urodził się również szybko
i bez problemów, i jestem prawie pewna, że to dziewczynka. Oboje postanowili bez ograniczeń korzystać z mlecznych kraników mamy i po raz pierwszy odnotowałam tak duże przyrosty dobowe. Tak trzymać, maluchy!
Z natury drobna wydawała się nie zmieniać wyglądu wraz z mijającymi leniwie tygodniami. Dopiero pod koniec ciąży widać było pełniejsze boczki, a i to nie z każdej strony.
Bardzo byłam dumna z porodówki, którą dla niej przygotowałam - przestronnej i przytulnej zarazem, z podnoszonym spadzistym daszkiem... Zarówno Elza jak i Tadzik wielokrotnie testowali, jak się tam śpi i wyglądali na bardzo zadowolonych. Anuszka, owszem, zwiedziła, popatrzyła i... poszła się wykocić na piętrowe łóżko syna.
Nieduże boczki Anuszy skrywały dwa kociątka, ale za to bardzo dorodne: 114 i 100g! Tym razem nie będzie najmniejszych kłopotów z identyfikacją - mamy jednego dzikunka i jednego cynamonka. Dzikunek, chojrak z niego, urodził się pierwszy, chociaż tylnymi łapkami:) Może chciał czmychnąć z powrotem, gdyby mu się nie spodobało?!
Co do płci - nie pozostawił miejsca na domysły - to kocurek. Drugi kotek, cynamonowy, urodził się również szybko
i bez problemów, i jestem prawie pewna, że to dziewczynka. Oboje postanowili bez ograniczeń korzystać z mlecznych kraników mamy i po raz pierwszy odnotowałam tak duże przyrosty dobowe. Tak trzymać, maluchy!