Z przyjemnością oznajmiam, że wszystkie kocięta z miotu F mają już swoje stałe domy i zakochanych w nich właścicieli:)
MIOT F - ur. 11 października 2017 - TYDZIEŃ JEDENASTY:
Gwiazdkowe prezenty kocięta dostały już wczoraj. Nowe zabawki zawierały jakieś kocie dopalacze, bo maluchy zaczęły się ruszać jeszcze szybciej niż zazwyczaj, co wydawałoby się niemożliwe. Dziś już urok nowości minął, ale któryś spiderman minął mnie w biegu, wskoczył na parapet i w sekundę wspiął się po zasłonie... Inny postanowił wypróbować "skok na drzewo" - przy czym za pień posłużyła mu moja noga. Całe szczęście, że była w spodniach...
Poza tym są oczywiście urocze, z wdzięcznością przyjmują pieszczoty, mrucząc na cały regulator, i pokochały szczotkowanie:)
Poza tym są oczywiście urocze, z wdzięcznością przyjmują pieszczoty, mrucząc na cały regulator, i pokochały szczotkowanie:)
FINDUS - zarezerwowany:
FALKA - zarezerwowana:
Na ostatnich zdjęciach razem z Foxi, która koniecznie chciała jeszcze raz zabłysnąć... Standardowe zabawy "ja cię ugryzę, a ty mnie przewrócisz", czy coś takiego.
FUKOTKA - zarezerwowana:
FOXI - zarezerwowana:
MIOT F - ur. 11 października 2017 - TYDZIEŃ DZIESIĄTY:
Nadal straszne z nich łotry. Ale mają tak słodkie pyszczki, że wszystko im się wybacza... Powoli ogarniają kuwetę. Tzn, zdarza się jeszcze od czasu do czasu jakaś wpadka, ale nie jest to już nagminne! Z firankami się poddałam.
Po prostu zdjęłam. Choinki nawet nie rozkładam - w końcu mam wyobraźnię:) Najfajniejsze są galopady przez całe mieszkanie, takie z głośnym tupaniem. Hitem do niedawna był "zamek" z tekturowych pudeł, który zmajstrował im mój syn. Teraz w użyciu jest tunel. Wypróbowałam kilka różnych, ale ponownie przekonałam się, że najlepszy jest taki najtańszy, kupowany w markecie. Nie wiem, co on takiego ma, ale kociaki szaleją od razu! Próbka poniżej. Obecne wszystkie:
film pt: W tunelu
Po prostu zdjęłam. Choinki nawet nie rozkładam - w końcu mam wyobraźnię:) Najfajniejsze są galopady przez całe mieszkanie, takie z głośnym tupaniem. Hitem do niedawna był "zamek" z tekturowych pudeł, który zmajstrował im mój syn. Teraz w użyciu jest tunel. Wypróbowałam kilka różnych, ale ponownie przekonałam się, że najlepszy jest taki najtańszy, kupowany w markecie. Nie wiem, co on takiego ma, ale kociaki szaleją od razu! Próbka poniżej. Obecne wszystkie:
film pt: W tunelu
MIOT F - ur. 11 października 2017 - TYDZIEŃ DZIEWIĄTY:
Kociaki mają teraz dwa tymczasowe imiona: Srajdziochy oraz Zbóje! Mają do swej dyspozycji cztery kuwety, z trzema rodzajami żwirku, pod nimi rozścielone jednorazowe maty, a i tak zawsze znajdę jakąś niespodziankę "pomiędzy". Poza tym mają wszelkie symptomy ADHD:) Można je pogłaskać tylko kiedy śþią. Gdy nie śpią, ganiają po całym pokoju, włażą na fotele, biurko, drapak... i firanki. Z biurka zrzucaja wszystko , co się da (prosto do stojącej przy nim kuwety), lub same zeskakują wprost do żwirku. Przy podawaniu tabletek na odrobaczanie boleśnie pogryzły mi palec! Ogólnie mówiąc - straszne z nich dranie! Ciekawe, czy z tego wyrosną... :)
Ale czasami i one są grzeczne jak aniołki. Gdy śpią. Poniżej filmik ze słodziakami, o które postanowiła zadbać "wujenka Tajga", zwana przez nas Tadzikiem.
film pt: Aniołki Tadzika
MIOT F - ur. 11 października 2017 - TYDZIEŃ SIÓDMY:
Kocięta pięknieją i pięknieją. Zaczynają też dostrzegać zalety innych niż mamine mleko pokarmów. Z chrupkami co prawda idzie ciężko, ale za to zmielone mięsko wzbudza dziką sensację i ochocze ciamkanie!
Gorzej idzie z nauką, do czego służy kuweta. To znaczy - one się uczą, a ja sprzątam:)
Znowu zrobiliśmy za dużo zdjęć. Jak zwykle mam problem z wybraniem TYLKO 9 spośród tylu fajnych. Maluchy są po prostu ZBYT śliczne!
Gorzej idzie z nauką, do czego służy kuweta. To znaczy - one się uczą, a ja sprzątam:)
Znowu zrobiliśmy za dużo zdjęć. Jak zwykle mam problem z wybraniem TYLKO 9 spośród tylu fajnych. Maluchy są po prostu ZBYT śliczne!
FOXI - zarezerwowana:
FUKOTKA - zarezerwowana:
FINDUS - zarezerwowany:
FALKA - zarezerwowana:
MIOT F - ur. 11 października 2017 - TYDZIEŃ PIĄTY:
Podczas tej sesji kocięta jak zwykle rozłaziły się we wszystkie strony. Wszystkie oprócz Fukotki, która spała jak zabita. Wtedy wskoczyła na plan Anuszka , i jak na dobrą cioteczkę przystało, zajęła się osamotnionym maluchem. Jako że "wszystkie dzieci są nasze", postanowiła dzieckko przewinąć. W rezultacie Fukotka dzieli zdjęcia z przyrodnią siostrą. Ale nikt z nas nie uważa, że wyszła przez to gorzej...
FALKA - zarezerwowana:
FOXI - zarezerwowana:
FINDUS - zarezerwowany:
FUKOTKA - wstępnie zarezerwowana:
MIOT F - ur. 11 października 2017 - TYDZIEŃ CZWARTY:
Ten tydzień był czasem wielkiej zmiany. Dopełniały się kocie proporcje. Prostowały uszka, centrowało się spojrzenie. Oczka już przestały patrzeć ze zdjęć rozbieżnym zezikiem... Centralny rozrząd rozszerza swe funkcje. Już nie tylko spanie i ssanie. Zaczyna się Rozpełzanie. Działające coraz lepiej patrzałki plus świeżuteńkie bieżniki skłaniają do próbnych przebiegów po dywanie. Na razie to jeszcze pyr, pyr , pyr, ale niedługo będzie brrrrum!
FUKOTKA - wstępnie zarezerwowana:
FALKA - zarezerwowana:
FOXI - zarezerwowana:
FINDUS - zarezerwowany:
Łatwo go odróżnić od siostry na wspólnych zdjęciach - ma dużo ciemniejszy grzbiet od Falki.
MIOT F - ur. 11 października 2017 - TYDZIEŃ TRZECI:
Maluchy mogą się już poszczycić własnymi imionami. Szczerze mówiąc, dotychczas nie zdawałam sobie sprawy, jak często są to imiona zaczerpnięte z książek. Tak więc chłopak dostał imię na cześć kociego bohatera książkowej seriii o Pettsonie i Findusie genialnego autora (zarówno tekstów jak i ilustracji) Svena Nordqvista. Kto jeszcze nie zna, koniecznie powinien zaopatrzyć się przynajmniej w pierwszy tom: Kiedy mały Findus się zgubił. Zwłaszcza, jeśli mieszka z dziećmi w wieku szkolnym:) Foxi to oczywiście skojarzenie z rudym liskiem, a idąc tropem literackim
- natchnienie znalazłam w książkach Marcina Szczygielskiego (Czarownica piętro niżej i następne). Mam nadzieję,
że przyszli właściciele Falki na równi ze mną cenią twórczość Andrzeja Sapkowskiego. Oby tylko Falka nie okazała się aż tak bezwzględna jak jej literacki pierwowzór... Fukotka natomiast jest naszym pomysłem, choć kto wie - może
i o niej ktoś napisze książkę?
Kocięta nadal zajmują sie tym, co poprzednio, czyli jedzą i śpią. Trudno więc cokolwiek zawyrokować
o charakterach. Zmiany w wyglądzie są jednak bezsprzeczne. Tak prezentowały się podczas sobotnich zdjęć:
- natchnienie znalazłam w książkach Marcina Szczygielskiego (Czarownica piętro niżej i następne). Mam nadzieję,
że przyszli właściciele Falki na równi ze mną cenią twórczość Andrzeja Sapkowskiego. Oby tylko Falka nie okazała się aż tak bezwzględna jak jej literacki pierwowzór... Fukotka natomiast jest naszym pomysłem, choć kto wie - może
i o niej ktoś napisze książkę?
Kocięta nadal zajmują sie tym, co poprzednio, czyli jedzą i śpią. Trudno więc cokolwiek zawyrokować
o charakterach. Zmiany w wyglądzie są jednak bezsprzeczne. Tak prezentowały się podczas sobotnich zdjęć:
FINDUS - wstępnie zarezerwowany:
FOXI - wstępnie zarezerwowana:
FALKA - wstępnie zarezerwowana:
FUKOTKA - wstępnie zarezerwowana:
MIOT F - ur. 11 października 2017 - TYDZIEŃ DRUGI:
Maluchy śpią, jedzą i... śpią. Oraz, w sposób niezauważalny, ale jednak - rosną! Pod koniec pierwszego tygodnia kocurek otworzył oczka! Pewnie jeszcze niewiele przez nie widzi, ale za to jak zyskał na urodzie:) Dziewczyny są na razie na etapie brzydkiego kaczątka - jedno oko prawie otwarte, drugie prawie zamknięte... To jest ten (jedyny) etap w życiu kota, gdy nie jest on wzorem piękna... Mimo to sesja została zrobiona i oto można obejrzeć nasze małe brzydaczki.
Pierwsza z dwóch cynamonowych koteczek (na ostatnim zdjęciu razem z siostrą):
Pierwsza z dwóch cynamonowych koteczek (na ostatnim zdjęciu razem z siostrą):
Dzikunka - spójrzcie, jaki ma uroczy płomyczek na czole:
Druga cynamonka - z nieco szerzej otwartymi ślepkami:
No i nasz przystojniak:
MIOT F - ur. 11 października 2017 - TYDZIEŃ PIERWSZY:
W końcu przyszły na świat długo wyczekiwane F-kotki ! Dwa dzikunki i dwie cynamonki. Jeden z dzikunków jest dziewczynką. Elza oczywiście dała mi do zrozumienia, że spodziewa się mojego towarzystwa. Tak więc od 7.00 rano do 13.00 "trzymałam ją za łapkę" i dodawałam otuchy w tych trudnych chwilach. Na szczęście Elza znakomicie poradziła sobie ze wszystkim. Oto nasi nowi domownicy:
Zdjęcia maluchów robiliśmy oczywiście w ogromnym stresie - jak widać Elza badawczo obserwuje nasze poczynania, gotowa do błyskawicznej interwencji, jeśli tylko któryś kociak piśnie. Ciężko się pracuje pod taką presją!